sobota, 9 czerwca 2012

Ręką odjął

Dziwne, a prawdziwe. Szyłam patchworki, miałam hobby, pasję, ulubione zajęcie. Nawet mi ta praca dobrze wychodziła. Ludzie chwalili, czasem nawet kupowali. I nagle koniec. Było, minęło. Juz mnie szycie nie bawi. Nie wykluczam, że do szycia wrócę. Mam przecież stosy tkanin, maszyny i urządzenia pieczołowicie kompletowane są na swoim miejscu. Na biurku leżą przygotowane projekty, rozrysowanew wzory czekaja na swoją kolej. Nie ma tylko serca a bez niego patchwork przestaje żyć. Staje sie wyrobem, rzeczą uszytą na zamówienie. Jest martwy choć uzyteczny. Przestałam bywać na szyciowo-patchworkowych forach, nie kupuję materiałów, nici, czasopism i książek. Patchworkowa pasja przeszła jak ręką odjął. Usiłowałam wytłumaczyc sobie proces jaki we mnie się odbył - od fascynacji poprzez naukę, rozwój i zakończenie patchworkowej przygody. To dość skomplikowane. Najprościej - muszę odpocząć. Teraz mam hoje. Czy długo będę je hodować? Nie wiem.