poniedziałek, 31 stycznia 2011

Wschód słońca


Wzięłam sie po raz drugi na wzór zwany Gwiazdą Amiszów. Zależało mi, żeby narzuta kojarzyła się ze słońcem, nie z gwiazdą, stąd dodatkowe białe romby dookoła zasadniczego wzoru. Choć Słońce to przecież i tak gwiazda ale akurat w tym przypadku ma być jednoznacznie. Co wyjdzie - zobaczymy. Zwykle tak jest, że pierwotny plan, projekt, założenie w trakcie szycia ulega zmianom. Nie wiem, czemu tak sie dzieje. Narysowany, obliczony i przemyślany wzór, pracowicie pokolorowany w którymś momencie ląduje pod stołem i przestaje byc ważny a praca idzie dalej, już bez podpowiedzi.

Tkaniny zgromadziła przyszła właścicielka narzuty. Ja dodałam tylko jedną, moim zdaniem niezbędną.

piątek, 28 stycznia 2011

Chabry kłamczuchy


Długo nie pisałam ale to wcale nie znaczy, że oddawałam sie słodkiemu lenistwu. Uszyłam narzutę. Nieco skomplikowany był powód, dla którego w ogóle wzięłam sie za szycie ale ma on związek z Pełnią lata w domu Tymianka . Troche dziwnie to brzmi, ale taka jest prawda. Narzuta zamieszka w Bieszczadach, w pokoju kwiatowym Chaty bojkowskiej . Chociaż wyboru tkanin na narzutę dokonałam sama okazał się być trafnym i został zaakceptowany przez obecną właścicielkę. Pozostaje mi mieć nadzieję, że moja praca, w którą włożyłam kawałek serca i wiele ciepłych, serdecznych uczuć stanie się częścią tego niezwykłego domu.

Chabry na narzucie nie sa chabrowe. Są rdzawe.

Ps. Dziś wiem, że narzuta pasuje do wnętrza.


środa, 19 stycznia 2011

Skończyłam


Naprawdę się cieszę, dlatego piszę i pokazuję. Narzuta składa sie z 1410 kawałków. Jest przepikowana przez trzy warstwy. Pikowanie jest proste, po szwach. Nie wymyślałam ozdobnego wzoru przeszywania, bo przedmiot sam w sobie jest dość ozdobny i składa się w większości z małych 4 cm x 4 cm rombów. Gęste pikowanie zmieniłoby ich kształt. Zrobienie zdjęcia w pochmurny, ponury dzień bez lampy spowodowało, że pokazuje ono narzutę nieco upiornie ale i elektryzująco. Na potrzeby galeryjne poczekam na ostre, dobre światło i postaram się pokazać cały "wyrób".

Zabrałam sie za następny projekt. Nie lubie tego slowa, ale jak nazwać inaczej pomysł, który powoli przybiera materialną postać? Będzie wyjątkowo spokojny i dość prosty. To prezent dla niezwykłej osoby. Czy jej sie spodoba - nie wiem. Dobry Człowiek zobaczył dziś na stole w pracowni nowe bloki narzuty i i zapytał czy to dla ....? Przecież nie wiedział dla kogo szyję a jednak trafił w dychę, czyli rokowania są dobre.

I decided to submit my 'Red October' quilt to 'The Love Nest Quilt Contest' organised by Gene X Quilters. If you are wondering if it's difficult to sew a huge bed quilt made from such tiny (4 x 4 cm) pieces... I can asure you that it's not. It's not difficult, but it needs a plan, space to work, some peace, patience and a little bit of what you can call skill

niedziela, 16 stycznia 2011

Ocieplenie


Kiedy zakładałam blog miałam zamiar pisać po trochu o wszystkim. Głównie oczywiście o patchworkach, bo tym się od kilku lat pasjonuję. Blog powinien byc interesujący dla czytelników więc wpisy powinny pojawiać sie dość często, zdjęcia powinny być dobre, ciekawe i ładne. A tu moje szycie sie ciągnie, długo trwa pikowanie i wykańczanie dużej narzuty i tych czynności ani uwiecznić, ani o nich pisać. Nuda, panie, nuda choc człowiek jednak zajęty. Coś tam oprócz szycia narzuty w naszym wsiowym domu sie dzieje. Na przykład zwierzęta ostatnio stały sie mocno niespokojne. Ociepliło się nieco, koty wybudziły sie z zimowego posypiania i ciągną do ogrodu. Pies wychodzi i wchodzi, wychodzi i wchodzi. Specjalnie mi to nie przeszkadza, mogę otwierać drzwi, zamykać, wycierac psie łapy, zamiatać sto razy podłogę, i wykonywać inne czynności nie bardzo mające sens - za chwile wszystko trzeba robic ponownie. Albo nie robić i przyzwyczaić sie do tysięcy śladów kocich łapek na meblach i podłodze. Dość często wybieram wariant drugi.

Koty dostały w spadku drapak. Dzieci przywiozły. Ich koty drapaka nie używają, zresztą jakaś część była uszkodzona, drapak nie był stabilny, koty sie bały. Moje sie nie boją ale mają go w głębokim poważaniu. Nie interesują sie takim pięknym drapakiem wcale. Dobry Człowiek wziął dzień wolny, żeby kochanym zwierzątkom za widoku, w świetle dziennym zabawkę skręcić a zwierzątka obwąchały i na tym koniec. Wsadzane na siłę zeskakują natychmiast na podłogę. Znaczy tą metodą zachęcić kotów sie nie da. No nic - drapak na razie stoi i przeszkadza w otwarciu okna. Pewnie przy okazji wiosennych domowych porządków wypasione urządzenie zostanie rozebrane i złożone w piwnicy.

Galeria upomniała się o nowe przedmioty. Zapytano grzecznie, czy mam przerwę w działalności czy może zrezygnowałam z pracy. Głupio mi sie zrobiło. Zupełnie zapomniałam, że powinnam wstawić coś nowego. Wstawiłam. Między innymi granatową poduszkę szytą metodą PP.

środa, 12 stycznia 2011

Ptaszek


Ptaszka udziubałam. Pod wpływem impulsu napisałam komentarz do ptasiej wymianki u Novinki i klamka zapadła. Termin się zbliża, ja mam jeszcze zaległe poduszki do uszycia, pomysł na nową narzutę też mam to szybciutko narysowałam ptaszka bo cóż innego mogę zrobić? Niczego innego nie potrafię - ani szydełkować, ani haftować, ani pudełka ozdobić... Tylko aplikacja mi została żeby było ptasio. Dziś juz mogę pokazać gotową poduszkę, bo pewnie jutro wylosowana przez organizatorkę zabawy osoba ptaszka dostanie. Ja też dostanę COŚ. Ciekawam bardzo.

I jeszcze muszę napisać koniecznie. Spotkała mnie ogromna, ogromna przyjemność a nawet dwie. Moje usilne dążenia do popularyzacji ukochanego zajęcia, czyli zszywanek wszelkiej maści przynoszą efekty. Piszą do mnie dziewczyny z prośbą o radę, proszą o wskazówki i wyjaśnienia. A dzis miałam nawet wizytę potencjalnej patchworkarki. I to już druga osoba przyjechała, żeby zobaczyć na własne oczy jak to sie robi. Bardzo się cieszę.

Na forum Szyjemy po godzinach mam "zarażone" koleżanki, które piszą otwarcie o tym, że przyłożyłam rękę do ich nowego hobby. Oby tak dalej.

piątek, 7 stycznia 2011

Czerwony Październik


Tak nazwałam to, co widzicie. Skojarzenia oczywiste, szczególnie w moim wieku. Narzuta jaka wyszła, taka wyszła. Pewnie mogłaby być lepsza, ładniejsza, no ale jest taka i juz niczego poprawiać nie będę. Zrobic dobre zdjęcie jest bardzo trudno. Przedmiot wielki, słońca nie ma, lampa przekłamuje kolory. Najlepiej widać całość z ballkonu, ale mi troche szkoda bo trawnik mokry i brudny. Na przyjazd dzieci wyszorowałam podłogę w holu, rozpostarłam narzutę i zrobiłam zdjęcie ze schodów. I to było chyba jedyne zdjęcie całości wierzchu mojej pracy. Podłogi zbyt często nie szoruję, pies załatwia jasne kafelki w trzy sekundy po powrocie ze spaceru.

Pewnie zapytacie, czy trudno jest uszyć taką wielką rzecz składającą się z małych kawałków. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nie. Nie jest to trudne aczkolwiek wymaga przede wszystkim planu, miejsca do pracy, świętego spokoju, cierpliwości i odrobiny umiejętności. Umiejętności przychodzą same, tylko trzeba ćwiczyć i nie zrażać się, kiedy nie od razu wszystko jest doskonałe.

Ja juz pisałam o swoim wielkim marzeniu ale napiszę jeszcze raz. Bardzo, bardzo bym chciała, żeby każdy, kto ma maszynę (a i ręcznie można) choc raz w życiu spróbował stworzyć własną zszywankę. Dzisiaj to bardzo łatwe - sa wzory, tkaniny, zachęta... Tylko się sprężyć i zacząć, potem już samo pójdzie czego dowodem Czerwony Październik.

środa, 5 stycznia 2011

Podsumowanie


To i ja, wzorem innych blogowiczek podsumuję za pomocą zdjęć miniony rok. Nazbierało sie dość dużo prac ale dwanaście miesięcy to przecież długi okres czasu. Zadaję sobie pytanie czy jestem zadowolona z tego, co w zeszłym roku uszyłam. I zaraz sobie odpowiadam - tak i nie. Pewnie jak każda z nas...