czwartek, 24 czerwca 2010

Wychyłek



Wychyłek


O, ten rudy to Wychyłek. Mam go od wczoraj, ale chyba nie pomieszka długo. Pojedzie do Olsztyna.
W Olsztynie mam przemiłą znajomą. Przemiła znajoma ma przemiłe znajome. I tak dalej ....
Znacznie mi sie humor polepszył. Wychyłek cuda potrafi czynić, choc to tylko szmaciany, zszywankowy kot na dziecinnej kołderce.

Szczęśliwej drogi, Wychyłku!
Zabieram sie za szycie następnej kołderki. Z klonem Wychyłka, a jakże.

wtorek, 15 czerwca 2010

Irysy i Alinka


To są irysy Alinki. Granatowe zakwitły w tym roku po raz pierwszy a mam je juz kilka lat.
Alinka.... Jedna z najmilszych kobiet poznanych przez internet. Dawno, zaraz po moim przyjściu na duże forum Alinka okazała mi dużo serca. Dobra, pracowita, przemiła kobieta z Suwałk. Przysłała mi mnóstwo pieknie zapakowanych sadzonek kwiatów. Mam je do dziś i kazdej wiosny z lękiem czekam, czy wszystkie zakwitną. Alinka juz na forum nie pisze. Nie piszą również inni ludzie, z którymi łączyła mnie ogromna sympatia a z wieloma chyba się. zaprzyjaźniłam. Wielu z nich poznałam osobiście.
Forum to taki dziwne miejsce, gdzie spotykaja się różni ludzie i łączy ich jakaś pasja, hobby, zainteresowania. Bardzo przeżywałam przez długi okres wszystko, co sie na naszym forum działo. A działo sie wiele. Może dlatego, że było nas dużo. Ale forum sie zmienilo. Część odeszła, przyszli nowi. Tęsknię za tamtym forum bardzo.
No cóż, wszystko sie zmienia i to se ne wrati, pane Havranek. A może i dobrze.

Dzieci wróciły z zagranicznych wojaży. Dowiedziałam sie o ich powrocie w dość dziwny sposób. Mianowicie bardzo późnym wieczorem w sobotę zadzwonił telefon. Nikt sie nie odzywał ale słyszałam w słuchawce odgłosy jakby wybieranej wody, takie miarowe szuranie-chlupotanie. Przez te szumy dochodziły mnie odgłosy rozmowy. To był telefon stacjonarny, więc nie widziałam numeru "rozmówcy". Oczywiście wrzeszczałam halo, haloo, haloooooo... I nic. Chlupotało dalej. W nerwach strasznych odłozyłam słuchawkę i zadzwoniłam z komórki najpierw do jednego, potem do drugiego dziecka bo naturalnie w okresie powodzi w kraju wyobraziłam sobie samochód leżący w jakimś rozlewisku albo co gorszego. Tylko ta rozmowa w tle nie bardzo mi do wypadku pasowała.
Okazalo się, że dzieci wnosiły do domu bagaże a telefon znajdował sie w tylnej kieszeni spodni młodziaka i przypadkiem sie włączył.
Nie pogadałam za długo. Fajnie było, usłyszałam. I tyle wiem. Dobre i to.