poniedziałek, 21 marca 2011

Ludzie Dobrej Woli

Akcja - aukcja juz zakończona. Dziekuję wszystkim uczestnikom. Ale to nie koniec. Istnieją Ludzie Dobrej Woli a co z tego wynika przeczytajcie tutaj i tutaj .

Zrobiłam banerki - są w pasku bocznym. Jeżeli uważacie za słuszne umieszczenie ich u siebie na blogach - bardzo proszę.

Niczego więcej dzis nie będę pisała, nie mam niczego nowego do pokazania i właściwie niczego do powiedzenia oprócz prostego - dziekuję.

Wasza Maryna


sobota, 19 marca 2011

Dziwadło



Jestem dziwadłem. Podejrzewałam to od dawna, ale życie dostarcza mi dowody niemal co dzień więc sie utwierdzam w podejrzeniach. Na przykład wczoraj wieczorem celem rozrywki czytałam blogi. Lubię to robić. Ale, na Boga, jakże to mozliwe, żeby we wszystkich pokazywanych domach był taki porządek? Żeby było tak pięknie? Tak jasno, słonecznie, nastrojowo, przytulnie i w ogóle och i ach. U mnie tak nie jest. Przecież się staram ... A że dziwadłem jestem nie przeszkadzają mi kocie i psie kłaki, tony piasku na podłodze, milion posłanek, misek i miseczek, drapaki, walające się ogryzione kości wołowe, myszki, kuleczki i piłeczki w najmniej spodziewanych miejscach. Nie, no czasem sprzatam. Czasem. Nie za często, ponieważ akurat sprzątania nie lubię. Nie lubię równiez bałaganu, więc właściwie dziwadłem jestem jedynie w odniesieniu do przedmiotów lub przedmiotów w częsciach pozostawionych przez żyjące w naszym domu zwierzęta. To mi nie porzeszkadza zupełnie. Mam zwierzęta, zwierzęta maja dom w takim stopniu w jakim my go mamy. Pozostając w tym dziwadłowym zdumieniu pokazuję przepiękne zdjęcie anielego pokoju Jagody, w którym zamieszkały uszyte przeze mnie proste narzuty. Anieli pokój jest sterylnie czysty. Narzuty zapewne odetchnęły z ulgą - żaden kot nie będzie sie na nich bezkarnie wylegiwał.

czwartek, 17 marca 2011

Aplikacje - ciąg dalszy


Pozostając w klimacie wyszyłam obazek. Nie wszystkim się będzie podobać, jest schematyczny, oczywisty i zbyt dosłowny. Nawet tytuł nie jest potrzebny. Dobry jako ilustracja możliwości aplikacji odwrotnej.

wtorek, 15 marca 2011

Aplikacje



Obiecałam pokazać, jak robię aplikacje. Bardzo mozliwe, że nie jest to metoda właściwa, istnieja inne. Dla mnie ta jest najłatwiejsza i najprostsza.

Zatem po kolei:

Rysujemy obrazek

Przenosimy obrazek na zwykłą fizelinę bez kleju. Przykładamy fizelinę na lewą stronę tła aplikacji

Pod spodem tła, w odpowiednim miejscu podkładamy kawałek tlaniny mającej byc w tym przypadku buzią i przeszywamy odpowiednią linię ściegien zygzakowym, dość drobnym


Odwracamy całość na prawą stronę i wycinamy nadmiar materiału

Na prawej stronie układamy kolejne kawałki tkanin, stanowiących części składowe obrazka

Odwracamy, przeszywamy po narysowanych liniach

Powtarzamy poprzedną czynność, dokładając kolejny element

Tak to wyglada po lewej stronie

A tak po prawej juz gotowe

Wykonywanie aplikacji w ten sposób nie jest trudne, wymaga jak wszystkie prace związane z szyciem uwagi i cierpliwości. Trzeba pamiętać, że do tak naszywanej aplikacja potrzeba odrobiny wyobraźni - musimy wiedzieć, które części rysunku "chowają" sie pod innymi i te schowane i widoczne jedynie w częściach trzeba przyszyć wcześniej, następną szmatką zakrywając ich brzegi.

Najłatwiej i najprościej zacząć od pojedyńczych, nieskomplikowanych rysunków, mających jedną powierzchnię widoczną z prawej strony - serce czy kwiatek.

Japońskie motywy wybrałam dzis chyba podświadomie.

Pokażę jeszcze dość starą poduszkę, w której wykorzystałam metodę aplikacji po lewej stronie. Podoba mi się do dzisiaj, choć robiłam ja tak dawno.

niedziela, 13 marca 2011

Do przodu


Akcja - aukcja trwa i daje wymierne efekty. Pan Witold odbuduje dom w miejsce spalonego. Mam wiadomości z Bieszczad - spływaja wpłaty, drobne i większe. Pogorzelisko zostało uprzątnięte przy pomocy sąsiadów i przyjaciół. Istnieją juz plany nowego domu. Gmina pomaga w załatwianiu formalności. Pan Witold nie załamuje się i wierzy że da radę, choc na razie jest trudno. Jeżeli pomogliśmy choć trochę - to już dobrze. Bardzo Wam dziękuję. Wklejam wyjątek z maila, który przysłała mi Beata w odpowiedzi na moje pytanie, czy mam cos zmienić we wpisie z poprzedniego postu. Jej wypowiedź daje nam wszystkim wiele do myślenia.

.... może dodaj, że były dwie przyjaciółki, bez których nie wiem co byśmy zrobili. Nie wiem czy trafią na ten post, ale gdyby - będzie im przykro... i słusznie. U jednej mieszkałam z najmłodszymi zaraz po, a druga nosiła obiady do reszty mieszkającej w zgliszczach. Mieszkamy z boku i nie można było tego zostawić, zresztą całe szczęście, że mąż został bo w nocy rozpaliło się ponownie, gdzieś musiała zostać iskierka ognia pomimo wlania 3 000 litrów wody.

Wiesz przez tę akcję ponownie sobie to przypomniałam... mi nie pomogły władze, pomimo moich próśb o lokal zastępczy, ani ksiądz, bo podobno on nie od tego... z rodziny nikt nawet nie zadzwonił, nikt z rodziny nigdy mnie o to wydarzenie nawet nie zapytał... wiesz niekiedy zastanawiam się dlaczego, podobno nie wiedzieli co mają mi powiedzieć... mam nadzieję, ze pan Witold trafi tam u siebie na lepszych ludzi.

A życie płynie dalej. Wiosna idzie ... I dobrze, z wiosną przychodzi nadzieja.

W naszym wielkim ogrodzie zaczynamy robic porządki. W domu też robimy porządki a ja szyję, szyję i wciąż nie mogę powiedzieć - no, wyrobiłam się. Planów i pomysłów mam mnóstwo, obym w zdrowiu mogła je zrealizować, czego sobie serdecznie winszuję.

Uszyłam gładką poduszkę, pikowałam ja ozdobnym kamiennym wzorem. Nawet nie wiedziałam, że potrafię...

poniedziałek, 7 marca 2011

Akcja - aukcja



Sama zrobię niewiele ale od czegoś trzeba zacząć. Proponuję akcję - aukcję polegającą na tym, że podejmuję się uszyć narzutę (bo po prawdzie jedynie to potrafie zrobić w miarę dobrze) a otrzyma ją osoba, która wpłaci najwyższą kwotę na rzecz odbudowy domu pana Witolda. Pisałam o nim tutaj Początkowo oczywiście w zakreślonym terminie będą to deklaracje, ostateczny wynik określi kwota końcowa. Niestety - nic na wiarę i będę musiała zobaczyć dowód wpłaty. Jeżeli ktoś z Was, Szanowni Czytelnicy, zechce się do aukcji przyłączyć w inny sposób, mianowicie wystawić tutaj albo na swoim blogu własny wyrób na podobnej zasadzie - zapraszam. Mogę edytować post, dołączając inną pracę poza swoją narzutą. Tak sobie wymyśliłam, bo coś zrobić trzeba. Jeżeli akcja okaże sie niewypałem choćby z tego powodu, że wolicie czynić dobro całkowicie anonimowo bez prezentu - uszytą narzutę przekażę panu Witoldowi wtedy, kiedy będzie ją mógł położyc na własnym łóżku we własnym domu. Jako ilustrację (bo przeciez narzuty jeszcze nie ma) a jednocześnie "znaczek firmowy" mojej inicjatywy umieszczam zdjęcie drzwi wejściowych do mojego drewnianego domu. Zakończenie całego przedsięwzięcia to 21 marca 2011 r. Jeżeli możecie, chcecie - przyłączcie się licytując, wystawiając swoje prace czy choćby umieszczając odnośnik u siebie na blogu.

Zasady juz znacie. Cena wywoławcza narzuty - 200 zł. Wpłata na konto podane w poprzednim poście po ogłoszeniu zwycięzcy lub zawiadomieniu o zakończeniu akcji. Proponowane kwoty albo w komentarzu pod tym postem albo na adres kontaktowy, jeżeli darczyńca woli pozostać anonimowy dla ogółu czytających.

Wzór narzuty wybiorę sama, ale postaram się, żeby pasowała do każdego wnętrza.


Kochani!

Mamy zgłoszenia do udziału w akcji Anioła namalowanego przez Joannę i deklarację wpłaty na odbudowe domu w wysokości 200 zł od anonimowego darczyńcy. Edit: Anioł zasilił konto pana Witolda o kwotę 300 zł. Obraz został sprzedany.


Inkwizycja przeznacza na aukcję przepiękne, własnoręcznie wykonane przedmioty - zestaw na biurko, czyli pojemnik na dokumenty (listownik) o wymiarach 27 cm x 27 cm i pojemnik na długopisy 18,5 cm x 18,5 cm - cena wywoławcza 80 zł oraz serwetnik na złożona serwetkę o wymiarach 19 cm x 19 cm x 7,5 cm, cena wywoławcza 30

Zestaw na biurko i serwetnik wart jest w tej chwili 200 zł !


Kiboko , wspaniała toruńska patchworkarka przeznaczyła na aukcję wykonany przez siebie bieżnik na stół, który zatytułowała " Księżycowa droga". Cena wywoławcza - 60 zł

Moja wspaniała przyjaciółka, śledząca akcję i popierająca ją, niestety sama nie oddaje sie w chwilach wolnych żadnemu działaniu, którego efektem byłyby przedmioty zwane szumnie artystycznymi. Niczego takiego na aukcje przeznaczyć nie może ale ma coś innego - patelnię . Holenderską, porządną, stalową, nową, nadającą się do kuchenek elektrycznych, gazowych, ceramicznych i indukcyjnych. Przyznacie, że nie jest to przedmiot przystający do tych pokazanych powyżej ale intencje szczere, patelnia sama w sobie może być pożądana przez kogoś patelni nie posiadającego więc czynię wyjątek w "zasadach" i umieszczam ów kuchenny przydaś wśród fantów. Cena wywoławcza - 40 zł. A oto i ona


Patelnia - jeżeli nikt nie przebije Magody - pojedzie w Bieszczady. Na razie warta jest 40 zł. Nie, nie pojedzie w Bieszczady tylko w zupełnie innym kierunku i jest juz warta 50 zł!!!


Narzuta jest juz warta 300 zł !!!! Cieszę się bardzo.


Beata (Ataboh) jest matką pięciorga dzieci. Trzynaście lat temu przeżyła pożar własnego domu. Najmłodsze dziecko miało wówczas 2 lata. Nie chce pamiętać dziś samej tragedii ale jednego nie zapomni nigdy - obojętności ludzi. To boli najbardziej.

Beata robi niezwykłe przedmioty przy pomocy nowej techniki związanej z nowym preparatem - paverpolem. Poczytajcie, ciekawe to jest bardzo. Na naszą aukcję przeznacza dwie zawieszki (wisiory na szyję) wykonane przy pomocy paverpolu. Ustaliła cenę wywoławczą na 15 zł, ale pierwsza jest już warta 30 zł, bo ja sama staję do licytacji, zauroczona całkowicie.


Hania wystawia swoją lawendowa akwarelę ustalając cenę wywoławczą na 40 zł

Alicja zza woalki przekazuje na aukcję swoje frywolitkowe dzieło - kolczyki i bransoletkę. Sama ustaliłam cenę wywoławczą na 40 zł.

Małgosia z Igraszek z włóczką zrobiła chustę. Napisała wzruszający mail do Aty, ale mądra Ata skierowała ją tutaj. Tym oto sposobem możemy pomóc panu Witoldowi licytując naprawdę piękny przedmiot - wiosenne okrycie . Zaczynamy od 50 zł.

Chustę w niedzielę, 20 marca 2011 r. licytuje Marzena, która do mnie w tej sprawie napisała.

Mam straszne wyrzuty sumienia, wstyd mi i niniejszym sie kajam .... Justyna wczoraj napisała do mnie o chęci przyłączenia sie do aukcji a ja nie przeczytałam jej listu. Przepraszam, Justyno i juz pokazuję Twoje dary serca

Dwie filcowane broszki, cena jednej to 30 zł




Ata, niezawodna w każdej akcji pomocowej wysuszyła zrobioną przez siebie i utwardzoną paverpolem miseczkę i przekazuje ją na aukcję z ceną wywoławczą 20 zł.

Rzutem na taśmę Joanna kupiła miszeczkę paverpolową za 100 zł!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



Kochani, najmilsi Czytacze, Darczyńcy i Obserwatorzy! Do końca akcji-aukcji zostało pięć dni. Może za wcześnie to piszę, ale jestem przepełniona uczuciem wdzieczności i zdziwienie mnie nie opuszcza. Tak juz jest, niestety, że potrzebujących pomocy jest ogromna ilość. Nie sądziłam, że moja skromna inicjatywa spowoduje tak duży odzew. Łatwiej nam pomyśleć, że cudze nieszczęście nas bezpośrednio nie dotyczy, nic nas nie obchodzi, że to ktoś obcy, daleko... Niech sobie radzi sam, ma powołane do pomocy instytucje i odpowiednich ludzi. My mamy swoje codzienne troski i przeciez nam sie tez nie przelewa, nie możemy, nie powinniśmy, nie chcemy.. A to nieprawda. Możemy, chcemy. Pomagamy.

Dziękuję.


Janeczka (wszyscy Ją znamy) przekazuje frywolitkową biżuterię. Ceny nie wyznaczyła - czyli pełna dowolność. Pamiętajmy, że liczy sie każda złotówka.

Napisała do mnie pani Małgorzata Dylowska. Pragnie przekazać na aukcję wykonane przez siebie filcowane przedmioty - broszę i kolorowe etui na telefon. Zaczynamy licytację od 10 zł za jeden przedmiot.

Edycja 20 marca 2011 r. - niebieskie etui na telefon sprzedane pani Marzenie.

Kochani!

Dziś, 21 marca 2011 roku w samo południe kończymy akcje-aukcję. Bardzo wszystkim dziękuję w imieniu pana Witolda i własnym. Śmiem twierdzić, że akcja przyniosła wymierne efekty i będzie można dzieki niej kupić drewno czy jakiś inny materiał na budowę domu. Nie znam się, nie wiem czy przekazane pieniądze to dużo czy mało. Dla mnie a pewnie i dla pana Witolda liczy się przede wszystkim Wasza chęć niesienia pomocy. Na pewno poza tymi zadeklarowanymi na blogu wpłatami były tez inne, pochodzące od osób pragnących zachować anonimowość, przekazane bezpośrednio na podane konto. O niektórych wiem. O innych nie wiem i pewnie nigdy sie nie dowiem. To nie ma najmniejszego znaczenia - jak zawsze, we wszystkich akcjach pomocowych, małych i duzych - liczy sie ludzka solidarność z pokrzywdzonymi przez los.

A teraz sprawy organizacyjne. Bardzo proszę osoby, które wylicytowały przedmioty na aukcji o podanie swoich adresów na adres kontakt@poskladane.pl Przekażę je wystawiającym, aby przesyłki dotarły tam, gdzie powinny. Jeżeli możecie - proszę o przesłanie na tenże adres zrzutu ekranu lub skanu dowodu wpłaty. Jeżeli z jakichkolwiek powodów nie możecie tego zrobić, napiszcie, proszę.

Na wszelki wypadek, aby nie trzeba było szukać - podaję tutaj nr konta na które należy wpłacać pieniądze koniecznie z dopiskiem w tutule przelewu - pomoc dla pogorzelca Witolda Drygiela

Nr rachunku
85862100072001000524450005
Nazwa Banku
Bieszczadzki Bank Spółdzielczy Ustrzyki Dolne
Odbiorca
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w
Lutowiskach.

piątek, 4 marca 2011

Nieszczęście

Znacie blog Jagody ? Znacie. To posłuchajcie.

W Bieszczadach jest pięknie, wiemy to choćby ze zdjęć Jagody. W Bieszczadach jak i gdzie indziej mieszkają różni ludzie. Dobrzy, źli, zwyczajni i nadzwyczajni. Ludzi jak wszędzie indziej spotykają przypadki czyli szczęścia i nieszczęścia. Czasami po prostu żyją spokojnie i robią swoje. Ale czasem ...

dzieje się tak i to jest dramat. Dramat człowieka, który dotąd robił swoje, czyli żył, mieszkał w Bieszczadach i pracował w swoim warsztacie stolarskim. Ten człowiek nazywa się Witold Drygiel.


Teraz widzi swój dom i warsztat tylko w snach, jeżeli po morderczej pracy, wspomagany przez przyjaciół przy porządkowaniu pogorzeliska w ogóle może spać.

Straszną wiadomość o pożarze domu pana Witolda usłyszałam od Jagody. Piszą o tym również na stronie Gminy Lutowiska http://www.lutowiska.pl/index2.php?id=2&n_id=549 Akcję pomocy ogłosiła na swoim blogu Mona.

Nie jestem aż tak zarozumiała sądząc, że post na moim blogu będzie miał cudowną moc sprawczą - ale jeżeli chociaż niektóre z dziewczyn, które tu przychodzą zareaguja pozytywnie - to już będzie dobrze. Tak myślę, że osoby, które zaglądają na mojego bloga sa wyczulone na kolory, zapachy, urodę miejsc i przedmiotów. Warsztat i dom pana Witolda powinien zostać odbudowany, pomóżmy mu. Proszę.

Przytaczam suchy komunikat ze strony "Aktualności" Gminy Lutowiska

W dniu 24 lutego około godziny 16:00 spalił się dom mieszkalny wraz z warsztatem stolarskim mieszkańca miejscowości Chmiel Pana Witolda Drygiel.
Niestety niczego nie udało się uratować. Mieszkaniec Chmiela stracił cały dobytek życia oraz swoje miejsce pracy.
Wszystkich chętnych, którym nie jest obojętny los pokrzywdzonego prosimy o pomoc finansową.

Wpłat należy dokonywać na konto Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lutowiskach.
Nr. konta 85 8621 0007 2001 0005 2445 0005
Z dopiskiem "Pomoc dla pogorzelca z Chmiela"

Nie jestem obojętna na los stolarza z Bieszczad i dlatego to napisałam. Płakać mi sie chce....

czwartek, 3 marca 2011

Proste beże

Szyję następną narzutę, która zagości a może nawet zadomowi sie w pięknej chacie. Tkaniny były kompletowane przez przyszłą właścicielkę narzuty a wyraźnym życzeniem była prostota. Trudne zadanie. Na razie wygląda to tak jak powyżej.

Nie jest łatwo pracować pod czujnym okiem Niuni

przekraczając śpiącego pod nogami psa, ale bardzo się staram nikomu nie przeszkadzać.