Kończy się lato... Żal. Dla mnie to był piękny czas. Wizyty przyjaciół, moje wyjazdy i nagle juz po wszystkim. Mam mnóstwo zdjęć, chwil zatrzymanych na zawsze, ku pamięci. Nie ma tematu przewodniego - misz masz wspomnieniowy. Nasze zwierzęta w obiektywie Yrsy są chyba ładniejsze niz w rzeczywistości.
Narzutami, które mam w domu chwaliłam sie gościom, a jakze :)
I jeszcze jeden widok, który mnie prześladuje
Wracam do rzeczywistości. Dla Izoldy zdązyłam uszyć poduszki, trochę inne niz zwykle. W zamian dostanę sadzonki hoi do mojej nowej oranżerii, o której napiszę wkrótce i pokażę, kiedy juz będzie co pokazać.
chyba masz te same odczucia co ja.oj ami sie marzy patyz marzy,ale nie ma to tamto pojade sobie choc na dwa dni.poduchy uroczke uwielbiam ten styl.
OdpowiedzUsuńMaryno, ucałuj tego pysia seterowego ode mnie!
OdpowiedzUsuńKoty poprzytulaj i wygłaszcz w sposób jaki uwielbiają.
Nie strasz końcem lata, jeszcze nie, niech jeszcze mi kwiaty rozkwitają, śliwki wpadają wiadrami do domu..... ja jeszcze muszę mieć lato!
Narzuty zachwycające!
Jaki koniec lata!? Jeszcze niech będzie Tosiu kochana!
OdpowiedzUsuńJa ciągle śniadanko na ogródku (w piżamie, a jakże!) trwaj chwilo trwaj! :)
Ściskam :)
A ja się łudzę, że to jeszcze nie koniec... Przede mną jeszcze zbiory malin, dojrzewanie pomidorów i druga część urlopu ;-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie rozpieściło na lato w tym roku, może mała rehabilitacja na koniec? Dobrze, że pozostają cudowne wspomnienia, którymi będziemy się napawać aż do następnych wakacji... ;-)
Pyszczki jak cukierki! ;-)))
Ściskam czule!
Tosieńko kochana u mnie dopiero od paru dni słonecznie, więc jaki koniec??? Niech będzie, jeszcze wcale się nim nie nacieszyłam.
OdpowiedzUsuńDawno już mówiłam kochanej Yrsie, że powinna bloga fotograficznego dołożyć do swojego, bo ma talent :)), kolejny zresztą :D
Tyyyle narzut, ach, szkoda, że mi powiększyć się nie chcą.
Pozdrawiam słonecznie :*
Tosiu, jaki koniec lata? Dopiero początek pięknej pogody:)
OdpowiedzUsuńUj, dla mnie juz koniec. W lesie grzyby, w ogrodzie astry, w kuchni papryka w słoikach. Jesień, moi mili, jesień.
OdpowiedzUsuńOj to nie koniec lata. Może być jeszcze pięknie:)
OdpowiedzUsuńNarzuty zjawiskowe!
Tosiu zapraszam na mojego bloga po odbiór wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńMaryno, ten rudy usmiech na pierwszym zdjeciu wyjatkowy! Inne zwierzaki rzecz jasna rowniez ;)
OdpowiedzUsuńI nie dziwie sie, ze ten paryski widok nadal Cie przesladuje! :)
Ja o koncu lata wole jeszcze nie myslec, choc niestety wszystkie jego oznaki sa coraz bardziej namacalne...
Pozdrawiam!
Zobaczyłam znajome zwierzaki i uśmiechnęłam się od ucha do ucha:) /nawiasem, moim skromnym zdaniem uważam, że zdjęcia są doskonałe- zwłaszcza uśmiechnięty Tajpan :) /
OdpowiedzUsuńa wakacje kończą się tak, jakby tą pogodą chciały zrewanżować całe mokre i pochmurne lato... w mieście taka pogoda jest ledwo do wytrzymania...
jesień też jest piękna:)
pozdrawiam serdecznie
Agnieszka K.
piękne te poduchy, cała ich subtelna uroda w mistrzowskim pikowaniu, bardzo mi przypadły do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż mi żal lata, tak szybko uciekło, nie zdążyłam się nim nacieszyć a już nadchodzi jesień a w niej tradycyjny spacer w szeleszczących liściach