Piszę dalej ...
Minęło dużo czasu i normalne życie upomina sie o swoje. No i dostaje.
Sprzątałam, przyjmowałam odwiedziny, troche pojeździłam po okolicy. Stąd zdjęcie z Częstochowy w deszczu.
Szyłam także, ale głównie obiecane wcześniej przyjaciołom drobiazgi. To są kocie parapetniki dla właścicielki dwóch kotek.
Skończyłam narzutę dla Lucyny i Jurka. Dobrze sie szyło, tkaniany piękne i doskonałe gatunkowo, kupione dla mnie przez wspaniałą patchworkarkę z Pszczyny. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.
A tak wygląda
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Parapetniki? Świetny pomysł! Wykonanie jak zwykle super, ale zielony parapetnik jest (wg mnie) najładniejszy!
OdpowiedzUsuńTosiu, co jeden to piękniejszy,
OdpowiedzUsuńale też dam prym zielonemu kotu:))
Pozdrawiam, K.
Tosiu dobrze ze juz jestes :) tesknilam :)
OdpowiedzUsuńDziela przepiekne i tez jestem za zielonym kotem :)
Kiedys i ja sie zglosze po narzute na lozko, ale to jak bede miec wlasne 4 katy :)
Dobrze, że już jesteś...Parapetniki piękne, zielony kot powalający.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
ewa
Tosiu, te fiolety są przecudowne!
OdpowiedzUsuńPiękne, bardzo podoba mi się ten w fioletach, pozdrówka
OdpowiedzUsuńCuda, wszystko to cuda!
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje prace sa przesliczne, ale ta narzuta po prostu zwala z nog O.O
OdpowiedzUsuńPozrdawiam
K i koty
Narzuta dla Lucyny i Jurka- po prostu marzenie. kocie motywy- cudne ale narzuta będzie mi się dzisiaj śniła. Maryno uszyjesz dla mnie taką kiedyś?
OdpowiedzUsuńCynado, moge zacząć zaraz po NOwym Roku.
OdpowiedzUsuń