sobota, 9 października 2010

Wieszak i inne



Pełny




I pusty

Zrobił mi go Dobry Człowiek na kiermasz Rzeczy Ładnych. Myślę, że wieszakostojak sam jest tak ładny, że spokojnie mógłby zostać sprzedany jako niezbędnik każdej Pani Domu, ale nie, on jest tylko mój i będzie służył do zawieszenia narzut i poduszek.

W kalendarzu miałam zapisane "weterynarz". Ano, jak zapisane to święte i się do rzeczonego weterynarza udałam wziąwszy w kontener najstarszego kota, Gucia. Tak na wszelki wypadek. Skoro juz sie udaję ... Gucio był przerażony i całą drogę wył. Nie lubi kontenera, źle mu sie kojarzy. Gucio został przebadany, wyczyszczono mu uszy, dostał zastrzyk odrobaczający a ja dostałam (znaczy kupiłam) trzy takie zastrzyki dla pozostałych kotów i tabletki dla psa.
Zastrzyki kotom robię systematycznie co dwa, trzy miesiące. Moje koty jadają myszy.
To nie jest jakieś zboczenie akurat moich wychodzących kotów, podobno większość kotów tak ma. Najczęściej moje koty zadawala część myszy, resztę zewłoka przynoszą mi w prezencie. Domagaja się wówczas pochwał i podziekowań za prezent. Udzielam, a jakże. Myszy w akcie zemsty zarażają moje koty różnymi świństwami. Nie będę szczególowo opisywała owych świństw, w końcu nie wiem kto czyta bloga i co w tej chwili robi. Dość, że owe świństwa w kotach mogą żyć życiem własnym. I stąd te zastrzyki.
Najczęściej biorę koty przez zaskoczenie. Koty zanęcone śmieciowym jedzeniem, które przedkładają nawet nad surową wołowinę oddają się wciąganiu niecodziennego przysmaku a ja w tym czasie robię zastrzyk w kark. Czasem tak mi sie trzęsą ręce ze strachu, że nie mogę trafić igłą w fałdę kociej skóry trzymanej lewą ręką. Ostatnio przebiłam Strusia za wylot. Ale to był wypadek.
Wczoraj udało mi sie bez większych obrażeń i przeżyć podać preparat wszystkim kotom. Tylko Mała się na mnie obraziła strasznie, warczała i obrzucała mnie morderczymi spojrzeniami aż do wieczora. No, ale to było po zabiegu, było mi już wszystko jedno. Ja tez dochodziłam do siebie po strasznym stresie.

A, ciasto i chleb upiekłam, to pokażę, skoro zdjęcie zrobiłam.

10 komentarzy:

  1. masz racje sama bym chciała taki stojak , oj chyba go zgapię ;-),pełny wygląda ekstra :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Maryno, stojak śliczny, ale patchworki na nim wspaniałe. Proszę, pokaż zbliżenia tych makatek z aniołkami! Są rewelacyjne!

    Moje zwierzaki pies i dwa koty też systematycznie odrobaczam i szczepię. Nie ma co dla paru groszy u weta ryzykować choroby. Najgorzej idzie mi podawanie tabletek kotom. Nie opanowałam tego i zawsze po.... mam stresa i telepawkę, a koty mnie nienawidzą.


    Wypieki wyglądają na bardzo smaczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kankanko, Anioła Bruneta pokazałam w jednym z poprzednich postów. Pozostałe dwa są identyczne, tylko sukienki maja innego koloru. To PP.

    A może spróbuj z zastrzykami? U nas Anipracit razem ze strzykawka i igłą kosztuje 10 zł. Koty nie zauważają nawet momentu podawania, poza Małą ale ona boi sie własnego cienia. Nerwowa jest.
    Podawanie tabletek to horror i nawet nie próbuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiadomo, komu bardziej współczuć - Tobie czy kotom!!!
    Stojak owszem-owszem.Jednak ładniej wygląda z patchworkami.Zdecydowanie.Taki pusty kojarzy się z przeprowadzką!!!
    A ciasto i chlebek to nam na pokusę...?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. stojak śliczny, ale ja również preferuję ten zapełniony:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Patchworki przepiękne! Stojak też niczego sobie :-)
    I nie przejmuj się - ja kiedyś też biednego kocinę na wylot... igłą...
    Ależ był obrażony! :-DD

    A przepisami zarzucisz, dobra kobieto??

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, ze na zdjęciu nie ma zapachu -tak lubię zapach pieczonego w domu chleba!

    OdpowiedzUsuń
  8. miałam napisać wczoraj, ale mi nie wyszło :) Stojak - bajka, zazdroszczę takowego, przyznam się... Jeśli chodzi o koty - właśnie w wakacje mieliśmy próbkę kocich pasozytów w domu. I to niby odrobaczany... Weterynarz orzekł, że koty polujące to trzeba tak naprawdę co 3 miesiące odrobaczać. A i to może się nie przydać, jeśli po dorobaczeniu kot trafi na nosiciela... No cóż, ale obowiązkowi jesteśmy i odrobaczamy. Kot od tabletek dostaje ślinotoku :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz nerwy do tych zastrzyków. Chyba bym się nie zdecydowała sama robić zastrzyki - podaję kotom krople nakapywane na kark, bo tabletek nie dadzą sobie wcisnąć.

    Stojak bardzo praktyczny i wspaniale się na nim prezentują Twoje kapy.

    Chleb wygląda smakowicie :)))

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny jest ten stojak :)
    PS: bardzo podoba mi się Twój styl pisania - to, w jaki sposób opowiadasz :)

    OdpowiedzUsuń