wtorek, 24 sierpnia 2010

Pokora

Źle, kiedy w człowieku nie ma pokory. I to nie wobec zjawisk wielkich i niewytłumaczalnych bo wobec nich człowiek pokorę ma, choc czasem nie zdaje sobie z tego sprawy.
Chodzi mi o to, że należy zdawać sobie sprawę z własnej niedoskonałości w każdej dziedzinie. Że są ludzie, którzy wiedzą lepiej niż my, mają większe doświadczenie, talent, predyspozycje, umiejętności i możliwości. Jeżeli chcą sie z nami podzielić tym, co mają to powinniśmy korzystać a nie jak ja ostatnio, czyli dokładnie wczoraj - wiedzieć LEPIEJ. Marnie się na takim przeświadczeniu wychodzi...
Otóż kołderkę z Wychyłkiem szyję. Drobiazg w końcu, bo czymże jest kołderka wobec spraw wielkich. Dla mnie ostatnio problem ważny, bo wyrzuty sumienia w związku z kołderką mam ogromne. Obiecałam i zapomniałam. Wstyd po prostu.
Wracając do pokory. Mądrzy ludzie uczą, że pikować należy w określony sposób. Dokładnie opisane są etapy i sposoby, na obrazkach i filmach pokazano i wytłumaczono jak krowie na miedzy. Ale ja nie słucham i nie patrzę, nie uczę sie, o nie ... ja wiem lepiej. No i zepsułam własną dwudniową pracę. Zaczęłam pikować od brzegów. Ci, którzy umieją to robić wiedzą, że to podstawowy błąd. Trzeba od środka.
W końcu nic sie nie stało, umiałam zepsuć to i naprawić powinnam umieć.
Szyję zatem następną.

A żeby ozdobic nieco nudny i dość oczywisty czyli mało odkrywczy wpis na blogu umieszczam zdjęcie jeżówki, już jesiennej niestety.

piątek, 20 sierpnia 2010

Koniec tygodnia

Piątek wieczór. Co zaplanowane - skończone. Narzuta wprawdzie miała być łatwa i prosta ale mało było w niej prawdziwych zszywanek więc dorobiłam drugą stronę, uczciwie patchworkową.
Zdjęcie jest dziwne, nie dość że w ogrodzie to jeszcze z rękami. Temi ręcami, osobistemi. Gest mi sie spodobał kiedy wybierałam zdjęcie, które pokażę na blogu.
Jest .... opiekuńczy?



I jeszcze coś - poduszka, która miała sie kojarzyc z Ameryką Południową. Ja takie skojarzenia mam, czy będzie je miała osoba obdarowana? Zobaczymy.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Lato


Kwintesencja lata w moim domu - pelargonie, winobluszcz na ścianie domu, zadowolony pies i zadowolony człowiek.

Ale czasem i latem jest smutno. Narzuta aktualnie szyta ma być radosna. Przeznaczona jest dla młodych ludzi którzy właśnie wchodzą na drogę która odtąd będzie ich wspólną drogą.
To dopiero wierzch pracy. Narzuta będzie pozytywna, prawda?



I na zakończenie letniego tematu nie moge sie powstrzymac przed pokazaniem mojego ukochanego zdjęcia, któremu dałam tytuł "Oczami kota". Mam nieustającą nadzieję, że Struś widzi ogród tak samo jak ja.

piątek, 13 sierpnia 2010

Ooooo, pieski ...

Przyjaciółka mojej kuzynki ma dwa yorki. Kuzynka idzie w odwiedziny do przyjaciółki i chce zabrać ze soba prezent. Przyjaciółka ma wszystko, przynajamniej tak twierdzi moja kuzynka, która w związku z zasobnością przyjaciółki ma problem z prezentem.
To znaczy miała problem do wczoraj.
Pieski jej uszyłam ...



poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Po przerwie

Piszę dalej ...
Minęło dużo czasu i normalne życie upomina sie o swoje. No i dostaje.
Sprzątałam, przyjmowałam odwiedziny, troche pojeździłam po okolicy. Stąd zdjęcie z Częstochowy w deszczu.



Szyłam także, ale głównie obiecane wcześniej przyjaciołom drobiazgi. To są kocie parapetniki dla właścicielki dwóch kotek.






Skończyłam narzutę dla Lucyny i Jurka. Dobrze sie szyło, tkaniany piękne i doskonałe gatunkowo, kupione dla mnie przez wspaniałą patchworkarkę z Pszczyny. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.
A tak wygląda