środa, 22 czerwca 2011

Letnia zabawa



Na forum Szyjemy po godzinach trwa kolejna zabawa związana z szyciem patchworków. Kilkanaście dziewczyn wysłało do organizatorki zabawy tkaniny pokrojone w kwadraty. Organizatorka podzieliła nadesłane kwadraciki i tak oto jako uczestniczka zabawy stałam się szczęśliwą posiadaczką około 100 zupełnie róznych kawałków materiałów. Zadanie polegało na uszyciu "czegoś". W moim przypadku "coś" to wiadomo - narzuta. Szyję, choć łatwo nie jest :)

niedziela, 19 czerwca 2011

Morska narzuta


Nad morze się nie wybieram tegi lata ale uszyta przeze mnie narzuta owszem. Zamieszka w pensjonacie, który prowadzi moja dobra znajoma.


środa, 15 czerwca 2011

Po spotkaniu


Od dwóch dni zbieram sie do napisania sprawozdania ze spotkania, które odbyło sie w naszym domu. Nie wiem, co napisać. Nie szyłyśmy natomiast gadałyśmy o szyciu nieustannie. Oglądałyśmy swoje prace. Wymieniałyśmy sie szmatami i doświadczeniami. Nie mogę pokazać zdjęć, nie uzgodniłam tego z dziewczynami.Uwazam, że nie powinnam publikować wizerunku osób, które gościliśmy. Zamieszczone zdjęcie oddaje sielską atmosferę, która akurat tego dnia panowała w ogrodzie. Jestem nieskromna i zarozumiała więc zacytuję wpis z forum, umieszczony tam przez jedną z uczestniczek spotkania. Jest bardzo pochlebny, wierzę jednak, ze nie odosobniony.

....I ja tam byłam ...Chciałoby się wypowiedzieć w jednym zgrabnym zdaniu, ale niestety sie nie da. W pierwszych słowach wielkie podziekowania należą sie Marynie i jej mężowi za niepowtarzalną, serdeczną atmosfere i niezwylkle ciepłe przyjęcie.Wszystkiego było pod dostatkiem a najwiecej serca,tak że chciałoby się tam zostać na zawsze.Cudowna dziewczęca Maryna w swoim pieknym królestwie,serdeczny Dobry Człowiek, fantastyczny zwierzyniec pozostana w moich wspomnieniach na zawsze.Dziekuje Ci Marynko, że mogłam spędzić z Wami ten piekny dzień!!!
Bardzo, bardzo sie cieszę , że poznałam Was wszystkie cudowne dziewczyny.Nie bedę wymieniać po kolei, ale wszystkie was przytulam i serdecznie pozdrawiam. Jesteście FANTASTYCZNE i cieszę się, że mogłam pozostać w Waszym gronie
Takie dni pozostają w pamięci absolutnie do końca.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Rododendrony




W sąsiedniej gminie jest rezerwat. Nie wiedziałam o tym, rododenrony i azalie to nie sa moje ulubione rośliny. Mieszkam tutaj, wszystkie sprawy dotyczące mojego regionu w jakims stopniu i mnie dotyczą, zapałałam więc ogromna chęcią zobaczenia na własne oczy, jak ten pomnik przyrody wygląda. Pojechaliśmy. Trafiliśmy na Święto Różanecznika i we wsi obchodzono je nadzwyczaj radośnie, można rzec - hucznie. Oczywiście głównym elementem święta były wielkie piwne namioty. To ostatnio chyba norma? Gdzie obchody (jakiekolwiek) tam piwny namiot. Koło Gospodyń Wiejskich prezentowało swoje wyroby, czyli ciastka i ciasteczka, serniki, szarlotki i jakies inne słodkości, kawę i herbatę z termosów. Kaszanka, krupnioki ,żemloki tez były. Stragany z chińszczyzną (niejadalną) acz wyjątkowo odpustową były, choc w ilości mniejszej niz się spodziewałam. Ogólnie swojsko, świątecznie, głośno i bardzo wsiowo, czyli tak, jak być powinno. A, zapomniałam - działalność rozrywkową równiez prowadzono. Śpiewały młode dziewczyny, które jedynie wyglądały nieźle, jak wszystkie młode dziewczyny. Chyba byłoby lepiej, gdyby nie śpiewały, ale widać bardzo chciały. Pan udający konferansjera starał się jak mógł - niestety mógł niewiele.

A różaneczniki? Były, 5 km za wsią.Można było dojść piechotą przez las albo pojechać prywatnym busem za 3 złote od głowy (ot, Polak potrafi zarobić) . Jeździły równiez bryczki zaprzęzone w kucyki. Za stówę. Moim zdaniem przesada. Pojechalismy busem.

I tu mi sie nasuwa taka uwaga - przeciez te rododenrony rosną tam od przeszło stu lat. Na pomysł obchodzenia ich święta władze gminy wpadły niedawno, czyli właściwi ludzie na właściwym miejcu. Wiedzą, jak wykorzystać posiadane zasoby. Luda tam było parę tysięcy. Pieniądz do kasy gminnej płynie ...

I bardziej osobiście: W najblizszą sobotę przyjeżdzają do naszego domu moje znajome patchworkarki. No, moze nie wszystkie szyją akurat dokładnie patchworki, ale większość tak. Znamy się z internetoweg forum. U nas tez ładnie , pogadamy w ogrodzie. Ciekawe, o czym ...


sobota, 21 maja 2011

Makata


Makata? Kilim? Jak zwał tak zwał. Uszyłam i ma wisieć na ścianie. Na razie wisi na jałowcu ale musze zdjąć, bo burza będzie. Ładnie jałowcowi w ubraniu.

środa, 11 maja 2011



Na podwórku poznańskiego osiedla, gdzie mieszka moja córka pojawił się kot. Chudy, pokryty ranami, zmaltretowany. Moja córka ma swoje koty, nie mogła wziąć Przecinka (takie imię nadała mu z racji jego postury) do siebie. Kotem zajęła się fundacja Agapeanimali. Dziś kot został zawieziony do lecznicy, trwa intensywne leczenie. Chwilowo, do czasu dojścia do zdrowia będzie przebywał w poznańskim domu tymczasowym. Mam wielką nadzieję, ze wyzdrowieje, Niestety, leczenie prawdopodobnie nie będzie tanie. Fundacja ma ograniczone fundusze i między innymi dlatego postanowiłam przekazać na aukcję na rzecz leczenia Przecinka ostatnio uszytą przeze mnie narzutę. Szyłam ją wspólnie z innymi patchworkarkami w blogowej zabawie ogłoszonej na blogu Kornelii . Jeżeli komuś z czytających tego bloga narzuta sie spodoba i zechce ja mieć - proszę o deklarację wpłaty na rzecz fundacji Agapeanimali (konto BZWBK S.A. 27 ODDZIAŁ W POZNANIU 12 1090 1346 0000 0001 1411 1952) z dopiskiem w tytule przelewu "na leczenie Przecinka" i proszę mnie o tym zawiadomić. Wybiorę najwyzszą deklarację i wyślę darczyńcy narzutę po wpłacie pieniędzy.Na forum Miau umieszczono prośbę o pomoc finansową na leczenie tego kota, ale na Miau takich próśb, akucji bazarkowych i innych działań jest wiele,tam tysiące kocich bied potrzebuje wsparcia. Leży mi bardzo na sercu los tego kota - to moja córka go znalazła, ona zawiadomiła fundację a ja miałam nadzieję, ze po podleczeniu kot przyjedzie do mnie. Fundacja ma inne plany co do jego dalszych losów ale to nie ma żadnego znaczenia - teraz najwazniejsze jest zebranie funduszy na leczenie. Proszę Was, wiem, ze potraficie pomagać. Pokazuję zdjęcie Przecinka zaraz po znalezieniu, nie jest to piękny widok.

A moze uda się zebrać jakieś drobne wpłaty na Fundację? Małe kwoty w sumie nie są małe...

wtorek, 3 maja 2011