Czas ucieka. Ostatnio dla mnie jakby szybciej. Może biegnie z tą samą prędkością ale mam go mniej?
Dawno temu, kiedy leżałam na onkologii po drugiej amputacji robiłam na drutach sweter dla cioci Wisi. To miała być zapominajka. W szpitalu lepiej nie myśleć, zapomnieć. Sweter był z cieniutkiego różowego moheru i robiło się bardzo źle, wolno przybywało roboty. Bardzo chciałam ten sweter skończyć zanim .... Zanim skończy się czas.
Sweter zrobiłam, w częściach przywiozłam do domu. Wtedy mój czas sie nie skończył.
Miałam szczęście.
Czasem wracam myślą do tego swetra. Mam go w oczach i czuję pod palcami miękkośc włóczki. Niby zwyczajna robótka a urosła dla mnie do rangi symbolu.Należy skończyć to, co sie zaczęło i mieć nadzieję, że dane nam będzie zrobić coś jeszcze od początku do końca zanim nasz czas sie skończy. To nie musi byc nic wielkiego. Życie składa sie u wiekszości z nas z drobnych zdarzeń.
I akcent optymistyczny - skandynawska narzuta jest gotowa. Lepiej wygląda położona na łóżku w gościnnym pokoju niż powieszona na specjalnie skonstruowanym wieszaku na ścianie w jadalni.
poniedziałek, 31 maja 2010
czwartek, 27 maja 2010
Skandynawia
Nie, nigdzie sie nie wybieram. Kolejna narzuta tak sie będzie nazywała. Natomiast na wycieczkę po Europie wybierają sie moje dzieci. Wyjeżdżają w sobotę z Poznania do Pragi, potem Norymberga, Strasburg, Paryż ... Pewnie przyślą jakieś zdjęcia. Pokażę.
Maszynę sobie kupiłam. Nowiutką, na miarę XXI wieku i w dodatku japońską. A co... Na brak maszyn nie narzekam, ale trzeba iść z postępem.
Na razie na tle nowej narzuty stara maszyna. Doskonała, choc leciwa.
Maszynę sobie kupiłam. Nowiutką, na miarę XXI wieku i w dodatku japońską. A co... Na brak maszyn nie narzekam, ale trzeba iść z postępem.
Na razie na tle nowej narzuty stara maszyna. Doskonała, choc leciwa.
piątek, 21 maja 2010
Strzęp człowieka
To ja jestem dzisiaj strzępem człowieka. Mamusia budziła mnie w nocy trzy razy. Pogadać chciała. Nudziło jej się.
Moje imię wykrzyczane z głębi mamusinego pokoju w nocnej ciszy wsiowego domu brzmi przeraźliwie. Budzi sie Dobry Człowiek, budzą sie zwierzęta a sen wynosi się chyłkiem przez uchylone drzwi balkonowe.
Nie będę pisała o Mamusi źle, nie wypada publicznie. Tak nam sie w życiu złożyło, sytuacja jest taka a nie inna i trzeba sie do tej sytuacji przystosować.
Na podstawie kilkuletniego mieszkania z bardzo leciwą Mamusią pod jednym dachem wiem jedno - nie tak powinna wyglądac opieka nad starym człowiekiem. Choćbym sie starała nie wiem jak bardzo i tak będzie źle. Nie mam przygotowania i predyspozycji osobistych do stałej opieki. Sama jej czasem potrzebuję ...
Ale żeby nie było tak całkiem dennie pokażę świeżo przycięty jałowiec przed domem. Pięknie wygląda nawet w deszczu.
Moje imię wykrzyczane z głębi mamusinego pokoju w nocnej ciszy wsiowego domu brzmi przeraźliwie. Budzi sie Dobry Człowiek, budzą sie zwierzęta a sen wynosi się chyłkiem przez uchylone drzwi balkonowe.
Nie będę pisała o Mamusi źle, nie wypada publicznie. Tak nam sie w życiu złożyło, sytuacja jest taka a nie inna i trzeba sie do tej sytuacji przystosować.
Na podstawie kilkuletniego mieszkania z bardzo leciwą Mamusią pod jednym dachem wiem jedno - nie tak powinna wyglądac opieka nad starym człowiekiem. Choćbym sie starała nie wiem jak bardzo i tak będzie źle. Nie mam przygotowania i predyspozycji osobistych do stałej opieki. Sama jej czasem potrzebuję ...
Ale żeby nie było tak całkiem dennie pokażę świeżo przycięty jałowiec przed domem. Pięknie wygląda nawet w deszczu.
środa, 19 maja 2010
Gotowe serducha
Gotowe. Zdjęcia dobrego zrobić sie nie da, szaro i smutno. Dobrze, że przestało padać.
Nie będę juz nigdy (nigdy nie mów nigdy) szyła taką metodą, to znaczy podszywała ocieplinę pod każdy blok a potem zszywała. Samo szycie jest łatwe i lekkie, ale końcowy efekt taki sobie. Lepiej sie pomęczyć z wielką narzutą pod ramieniem maszyny.
Narzuta mi sie podoba co jest o tyle dziwne, że mnie zawsze praca po jej wykonaniu nie zadawala. Przecież można lepiej ...
wtorek, 18 maja 2010
Tai-Pan i wiosna
No tak, jak nie piszę to nie piszę a jak mnie najdzie to dwa wpisy w jeden dzień. A niech tam, psa jeszcze pokazać chciałam w wiosennym sadzie.
Sad mamy. 72 jabłonki niskopienne przywiezione ze Skierniewic, wybierane osobiście przez profesora Pieniążka. Mówił, że za 10 lat trzeba je będzie zastąpić nowymi drzewkami, bo te się wyeksloatują. Żyją i owocują już 27 lat.
Sad mamy. 72 jabłonki niskopienne przywiezione ze Skierniewic, wybierane osobiście przez profesora Pieniążka. Mówił, że za 10 lat trzeba je będzie zastąpić nowymi drzewkami, bo te się wyeksloatują. Żyją i owocują już 27 lat.
Pies, pan Pies
Przedstawiam Tai-Pana.
To seter irlandzki. W hodowli dostał imię Purpurowy Książę, dla nas jest Wszechpotężnym Władcą. Nie jeździmy z nim na wystawy choć zasługuje na to z racji swojej urody. Niestety ma feler zdrowotny o czym nie wiedzieliśmy kupując go.
Ja wolę koty bo miękkie i spokojniejsze ale dla Dobrego Człowieka pies jest spełnieniem marzeń o zwierzaku w domu. No i pokochali się panowie miłością ogromną. I dobrze.
Narzutę kończę. Pokażę, a jakże.
Przeciągnęło sie troche szycie z powodu opadów. Opady nie opadały wprawdzie na narzutę ale powodowały konieczność pompowania wody z kotłowni, uszczelniania nieuszczelnionego i przetykania nieprzetkanego. Ponadto musiałam cięgiem uspakajać Mamusię, która w deszczu i zalanej okolicy widzi początek spełniającej się przepowiedni królowej Saby.
No to idę szyć, skoro ta przepowiednia nie wypaliła.
piątek, 14 maja 2010
Serducha
Szyję dalej. Teraz ma to być narzuta w nieco smutnych, ale bardzo lubianych przeze mnie szarościach.
Sam rysunek serca jest słodki i najczęściej przywołuje pozytywne skojarzenia. Niech więc surowa szarość i stylizowane róże złamią nieco słodycz.
Zobaczymy jak będzie to wyglądało w całości. Z patchworkami jest tak, że można mieć przed ich wykonaniem pełny obraz gotowej pracy a wychodzi coś zupełnie innego.
Zreszta anie tylko z patchworkami. Ze wszystkim tak bywa ...
wtorek, 11 maja 2010
Aktualność
Na forum Szyjemy po godzinach powstał pomysł wspólnego szycia narzuty. Przystąpiłam do pracy z ogromną radością. Miło szyc wspólnie i wymieniać się doświadczeniami. Niegotową narzutę pokazałam gdzie tylko mogłam w ramach autoreklamy. Moja najlepsza klientka (tu ukłon w strone tej pięknej kobiety) juz dawno wyraziła chęć posiadania narzuty w brązach.
I tytułowa aktualność - dziś raniutko wysłałam narzutę i poduszkę do Warszawy.
Ciekawa jestem opinii.
poniedziałek, 10 maja 2010
Koty
niedziela, 9 maja 2010
Drugi początek
Czy początki mogą być dwa? Jak sie okazuje - mogą. Ten jest drugi.
Blog ma nową szatę graficzną dzięki Silannie. Dziękuję serdecznie. Znacznie lepiej się teraz czuję wiedząc, że czuwa nad moim blogiem pozszywany kot.
Blog ma dotyczyć głównie patchworków, bo one w pewien sposób zdominowały ostatnio moje życie. Wszystko, co sie dzieje, wynika z wcześniejszych zdarzeń i okoliczności (przyrody) w jakich akurat znalazł sie człowiek. Pisząc człowiek mam na myśli siebie. W końcu jakby nie patrzeć - człowiekiem jestem. Z bagażem.
To chyba trzeba jednak troche o sobie, czyli trzeci początek.
Mieszkam na obrzeżach małego śląskiego miasteczka w drewnianym, dużym domu otoczonym ogromnym ogrodem. Poza mną mieszkają tu Dobry Człowiek i Mamusia, cztery koty i pies.
Dobry Człowiek jest dobry, Mamusia nie jest dobra, nie jest nawet miła i miła nigdy nie bywa. Koty są moją miłością, miłościa psa jest Dobry Człowiek. Mnie chyba nikt nie kocha, ale może sie mylę. W każdym razie nikt o tym nie mówi bo i po co.
Dobry Człowiek pojawił sie w domu wtedy kiedy był najbardziej potrzebny i został. Mamusia pojawiła się kilka lat temu bo ja byłam jej potrzebna. I została.
Koty pojawiały sie co jakiś czas i zostawały.
Pies został kupiony.
A, to może przestane tyle gadać i pokażę jakieś zdjęcie ... Najlepiej patchworkowej narzuty skoro w tytule patchworki
Blog ma nową szatę graficzną dzięki Silannie. Dziękuję serdecznie. Znacznie lepiej się teraz czuję wiedząc, że czuwa nad moim blogiem pozszywany kot.
Blog ma dotyczyć głównie patchworków, bo one w pewien sposób zdominowały ostatnio moje życie. Wszystko, co sie dzieje, wynika z wcześniejszych zdarzeń i okoliczności (przyrody) w jakich akurat znalazł sie człowiek. Pisząc człowiek mam na myśli siebie. W końcu jakby nie patrzeć - człowiekiem jestem. Z bagażem.
To chyba trzeba jednak troche o sobie, czyli trzeci początek.
Mieszkam na obrzeżach małego śląskiego miasteczka w drewnianym, dużym domu otoczonym ogromnym ogrodem. Poza mną mieszkają tu Dobry Człowiek i Mamusia, cztery koty i pies.
Dobry Człowiek jest dobry, Mamusia nie jest dobra, nie jest nawet miła i miła nigdy nie bywa. Koty są moją miłością, miłościa psa jest Dobry Człowiek. Mnie chyba nikt nie kocha, ale może sie mylę. W każdym razie nikt o tym nie mówi bo i po co.
Dobry Człowiek pojawił sie w domu wtedy kiedy był najbardziej potrzebny i został. Mamusia pojawiła się kilka lat temu bo ja byłam jej potrzebna. I została.
Koty pojawiały sie co jakiś czas i zostawały.
Pies został kupiony.
A, to może przestane tyle gadać i pokażę jakieś zdjęcie ... Najlepiej patchworkowej narzuty skoro w tytule patchworki
Subskrybuj:
Posty (Atom)